Podczas dzisiejszej liturgii zapewne po raz kolejny w naszym życiu odczytujemy fragment mowy eucharystycznej Chrystusa zawartej na kartach ewangelii św. Jana. Po raz kolejny też budzi się refleksja dotycząca największego cudu jaki dokonuje się każdego dnia na ołtarzach świątyń chrześcijańskich całego świata – stałej obecności naszego Pana pośród swojego ludu w darze Eucharystii. Wiara w obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina jest jednym z głównych kamieni węgielnych chrześcijaństwa. Przenika ona bowiem naszą codzienność, najzwyczajniejsze sprawy, którymi żyjemy na w różnych aspektach naszej codzienności i uświęca je. Przemienia także nas samych. Tak pisze o tym św. Ireneusz z Lyonu : „Podobnie bowiem jak chleb, który jest owocem ziemi, gdy staje się przemieniony mocą Boga, nie jest już chlebem powszednim, lecz Eucharystią, składającą się z dwóch rzeczywistości, ziemskiej i niebieskiej, tak też i nasze ciała, gdy przyjmują Eucharystię, nie podlegają już zniszczeniu, ale mają nadzieję na zmartwychwstanie do wieczności”.
Jak zawsze w historii świata, także i w naszych czasach wielu jest jednak takich, którzy nie tylko nie wierzą w Eucharystię, ale w sposób bluźnierczy wypowiadają się na temat Eucharystii i szydzą z tych, których kolana uginają się przed Najświętszymi Postaciami. Nie ma w tym żadnej nowości… dla ludzi niewierzących jest to bowiem irracjonalne i niedorzeczne, aby Bóg skrył się pod postaciami chleba i wina… Czy na tym warto się jednak skupiać? Wielu spośród tych, którzy sprawują Boską Liturgię (u rzymskich katolików Mszę świętą) powątpiewa o autentyczności słów samego Zbawiciela… jednak potrzeba nam wiary dziecka, które zupełnie ufa słowu Zbawiciela! Pisał św. Klemens Aleksandryjski: „Słowo jest dla dziecka wszystkim: Ojcem i Matką, Nauczycielem i Wychowawcą. „Jedzcie moje ciało” – mówi Pan – i „pijcie Krew moją”. Pan daje nam to pożywienie. Daje nam własne Ciało i przelewa Krew swoją, aby Jego dzieci mogły wzrastać. O niewypowiedziana Tajemnico!”.
Każdy z nas z czasem dojrzewa coraz bardziej w swojej wierze. Osobiście doszedłem jakiś czas temu do wniosku, że nie jest istotne, co innym się wydaje dla mnie dobre w kontekście mojej wiary i zbawienia. Ważne jest to, co w mojej relacji z Jezusem jest dla mnie dobre i uzdrawiające. To samo dotyczy Eucharystii. Ostatecznie dla nas chrześcijan, stanowiących Kościół powszechny, nie jest ważne, czy inni nie wierzą i kpią z Eucharystii… ważne jest to, jak wielkim DAREM jest ona dla każdego z nas! Patrzymy na Chleb Życia oczyma wiary, powtarzamy w swoich sercach słowa św. Cyryla Jerozolimskiego: „Ostrożnie uświęć swoje oczy dotykiem świętego Ciała, a następnie spożyj je, uważając, aby nie stracić żadnej jego cząstki. Taka strata byłaby niczym okaleczenie własnego ciała”.
Autor listu do Hebrajczyków pisze: „Wiara zaś jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”.(Hbr 11, 1)
A zatem „nieprzekonani” i „niewierzący” muszą doświadczyć łaski Boga, naszego świadectwa nieugiętej i prostej wiary, aby dostrzec cichą obecność Naszego Zbawiciela w Eucharystii, która przenika nasze życie. Nadeszły czasy, gdy owo świadectwo w różnych wymiarach jest przed światem konieczne, gdyż polaryzują się rzeczywistości wiary w Bożą obecność pośród swojego ludu i niewiary w nic poza kultem ciała, bo rozum często nie ma już z tym nic wspólnego. Tym bardziej warto umocnić się na pozycji człowieka – chrześcijanina, który wyznaje zasadę wiary w tajemnicę Eucharystii tak wyrażoną przez św. Hilarego z Poitiers: „Co do prawdziwości Ciała i Krwi nie ma miejsca na dyskusję, bowiem obecnie, co wynika ze słów samego Pana naszego i w co wierzymy , są prawdziwym Ciałem i prawdziwą Krwią. I pierwiastki te sprawiają, że po ich spożyciu jesteśmy w Chrystusie, a Chrystus jest w nas. Czyż nie jest to prawdą?”.
Dodaj komentarz