„Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon” (Mt 2, 11) Rozważane na Uroczystość narodzenia Najświętszej Maryi Panny, Matki Boga – 08.09.2024 (o. Jacek Brakowski)

wpis w: Rozważania | 0

Fragment ewangelii odczytywany podczas dzisiejszej Boskiej Liturgii opowiada o historii poszukiwania Króla Izraela przez Mędrców ze Wschodu. Gdy dotarli do miejsca, nad którym zatrzymała się gwiazda będąca dla nich przewodnikiem podróży, ich oczom ukazał się przedziwny widok Króla pomiędzy bydlętami w objęciach Matki Maryi i pod opieką Józefa. Zapewne nie byli w stanie objąć umysłem wszystkiego, co widzieli, jednak z pełną pokorą i posłuszeństwem wobec Bożego objawienia upadli na twarz i oddali pokłon Królowi wszelkiego stworzenia.

W tej wielkiej godności Syna Bożego jako pierwsza z ludzi miała swój udział Jego Matka, Maryja. To Ona partycypuje w sposób najbardziej bezpośredni w Jego królewskim majestacie. Przeczysta Dziewica, wybrana przez Boga otrzymała od Niego najwyższą godność, jaką mógł otrzymać człowiek od Boga – stać się duchowo i fizycznie naczyniem Świętego Ducha, z którego począł się Syn Boga Wszechmocnego. Tym samym Maryja stała się Matką zbawienia dla każdego z nas. Pięknie tę prawdę wyraził św. Ireneusz z Lyonu w swoim piśmie „Przeciw herezjom”:

Syn Boży miał się stać Synem Człowieczym, on jako Czysty, miał na czystej drodze otworzyć czyste łono matki (Wj 13:2), to łono, które ludzi odrodziło ku Bogu i które on sam czystym uczynił”.

Nie będzie więc przesadą, jeśli wysnujemy z tego wniosek, że dzięki pokornej zgodzie Maryi na macierzyństwo Syna Bożego dokonuje się nasze zbawienie. To właśnie z tego faktu wynika nasza przeogromna cześć, wdzięczność i bezgraniczne zaufanie wobec najpiękniejszej z Matek. Sama w sobie, dzięki Bożej ingerencji Maryja jest najcudowniejszym wyrazem miłości Boga ku człowiekowi! Przeczysta Dziewica jest dla nas najpiękniejszym Darem przez Jezusa Chrystusa. W Niej spotyka się to, co ludzkie i to, co boskie. To właśnie przez Maryję Bóg, który stał się Człowiekiem dokonuje zbawienia swojego stworzenia. Czyż można wyobrazić sobie większą godność? W tym duchu pięknie pisał o tajemnicy wcielenia św. Hipolit w swoim dziele „Przeciw Noetosowi”:

„Wierzymy, bracia, zgodnie z tradycją apostolską, że Bóg – Słowo zstąpił z nieba na świętą Dziewicę Maryję, aby przyjąć z niej ciało i wziąć ludzką duszę, duszę rozumną, a stawszy się człowiekiem we wszystkim, z wyjątkiem grzechu, wybawić Adama, który upadł i udzielić nieśmiertelności tym ludziom, którzy uwierzyli w jego imię. (…) Tak więc, jak zostało zapowiedziane, objawiło się ono [Słowo] teraz z Dziewicy i Ducha Świętego i stało się nowym człowiekiem; ma w sobie cechy niebieskie, jako Słowo i ludzkie, jako człowiek, który przybrał ciało z Adama za pośrednictwem Dziewicy. Tak przyszło na świat, objawiło się jako Bóg wcielony, narodziło się jako doskonały człowiek”.

Oddawajmy się więc każdego dnia Jezusowi przez Maryję! Ona jako najlepsza z matek wie czego nam potrzeba, aby być szczęśliwymi i spełnionymi przed Bogiem. Dzięki niej Pan Bóg często prostuje nasze drogi i jak to się często mawia „pisze proste nuty na krzywych liniach naszego życia”.

W 1917 roku brytyjscy archeologowie odkryli podczas swoich prac egipski papirus  z tekstem modlitwy ku czci Matki Bożej spisanym w języku greckim. Tekst ten datowany jest na III-IV wiek. Jest zgodny z tradycją modlitwy zanoszonej przez chrześcijan na obszarach Bizancjum. Oto antyczne brzmienie tego tekstu:

Pod Twoją obronę uciekamy się,
święta Boża Rodzicielko,
naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych,
ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna i błogosławiona
.

W języku greckim:

π τν σν εσπλαγχνίαν,
καταφεύγομεν, Θεοτόκε.
Τ
ς μν κεσίας,
μ
παρίδς ν περιστάσει,
λλ κ κινδύνων λύτρωσαι μς,
μόνη
γνή, μόνη ελογημένη”.

Uciekajmy się jak najczęściej pod obronę Najświętszej Bożej Rodzicielki!

Zaryzykować – Rozważanie do Mt 25, 14-30 na XV Niedzielę po Uroczystości Zesłania Ducha Świętego 1.09.2024 (o. Paweł Barylak)

wpis w: Rozważania | 0
    „Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności” (Mt 25, 15) Ach ta niesprawiedliwość Stworzyciela! Jednych stworzył zdolnymi, a innym zdolności  poskąpił? Ach ta niesprawiedliwość gospodarza wyjeżdżającego ze swej posiadłości – ze swymi sługami podzielił się majątkiem nierówno? Myślę, że każdy z nas zmierzył się już z pokusą, by złym okiem patrzeć na dobroć Boga. Pokusą, by Go oskarżać o niesprawiedliwość. Pokusą, by obrażać się na Niego, że oto jednych mniej, a innych bardziej kocha. Pokusą dostrzegania, że jednych faworyzuje, a innym ciągle stawia przeszkody. Tym mocniej pokusa ta nam daje się we znaki, jeśli w naszych domach działy się (lub jeszcze dzieją) niesprawiedliwości – lepsze ubranie dla zdolniejszego dziecka, wczasy z mamą dla grzeczniejszego, możliwość oglądania telewizji i więcej czasu przed komputerem dla tego, które nie zadaje kłopotliwego „dlaczego?” i na co dzień jest im przychylniejsze. Krzyk, płacz, bunt przeciw rodzicom; wypominanie im, że „zawsze kochali nas mniej” – to wszystko stać się może  pożywką dla pokusy „Bóg jest niesprawiedliwy!”. Przypowieść Jezusa o trzech sługach obdarzonych talentami mówi o odwadze Boga. Odwaga ta rodzi się z zaufania dzieciom. Gospodarz powierza swój majątek sługom, na podobieństwo Boga, który powierza swój majątek dzieciom. Ten majątek to niemałe kilogramy złota – 1 talent to około 34 kg złota albo srebra. I to cały majątek gospodarza, nie tylko jakaś jego część! W dobie kryzysów finansowych, spadków na giełdach, walki o najkorzystniejsze lokaty w bankach, gospodarz z taką lekkością oddający swój majątek sługom zdaje się być naiwniakiem. Wie, że może przegrać wszystko (!), albo wygrać wszystko (!). Czyż całym majątkiem Boga, dużo większym niż talenty, nie jest Jego Syn, Chrystus Jezus, zostawiony nam na ołtarzach, w księdze Ewangelii, zaszczepiony w sercach poprzez dar Ducha Świętego? Jedyna niesprawiedliwość Boga polega na tym, że tylko Jezus jest „Bogiem z Boga, Światłością ze Światłości, Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego, zrodzonym, a nie stworzonym”, a my jesteśmy tylko Jego przybranymi dziećmi. Ale jednak dziećmi! Do wszystkich On, Chrystus Jezus, Syn Ojca, należy. Z racji tego, że jest naszym Bratem. Mamy do Niego przystęp, bo jesteśmy jego rodzeństwem – w Bogu. Jest to znak odwagi i miłości Boga, że Swego Syna i każdego z nas uczynił tak bliskimi!Gospodarz chce swe sługi zarazić odwagą. Oni, jak On, muszą postawić wszystko na jedną kartę. Mogą stracić wszystko, ale też mogą wygrać – i to o wiele więcej, niż marzą. Jeden ze sług boi się jednak zaryzykować. Nie poddaje się pomysłowi gospodarza. Jeden talent otrzymał, nie chce stracić zaufania, dlatego ten sam jeden talent zwraca i oddaje. Nic nie zrobił, by go pomnożyć. Wolał „nie stracić”. Bóg, jak gospodarz, stawia wszystko na jedną kartę dając nam zdolność miłowania. Tej zdolności nie bójmy się puścić w obieg, by się pomnożyła, jak talenty. Miłujmy! Dziś trzeba miłować i pomnażać miłość, każdy według swych zdolności. Zakopany w strachu talent to wyrzut sumienia dla nas wszystkich, którzy boimy się kochać. Ty bądź inny. Ryzykuj i kochaj! Szczególnie wtedy, gdy wydaje się, że miłować się już nie opłaca. Ryzykuj i kochaj nadal, gdy ktoś Cię odrzuca! Ryzykuj kochając pomimo wszystko i wbrew rozsądkowi! 

Ojciec Rafał Szwedowicz w strukturach Czarnogórskiego Kościoła Prawosławnego.

wpis w: Aktualności | 0

Informujemy, że od sierpnia 2024 roku o. Rafał Szwedowicz opuścił omoforion metropolity Grzegorza, który jest Pasterzem Prawosławnej Cerkwi Galów i obecnie pełni swoją kapłańską posługę w ramach Cerkwi Czarnogórskiej znajdującej się pod zwierzchnictwem metropolity Borysa (Bojović’a).

Ojcu Rafałowi życzymy wszelkiego błogosławieństwa oraz wielu natchnień Ducha Świętego w dalszej posłudze duszpasterskiej.

Pokusa zemsty – Rozważanie do Mt 18, 23-35 na XIII Niedzielę po Uroczystości Zesłania Ducha Świętego 18.08.2024 (o. Paweł Barylak)

wpis w: Rozważania | 0

Sługo niegodziwy! Czyż i Ty nie powinieneś był zlitować się nad swym współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” (Mt 18, 32-33)

Przypowieść o miłosiernym Panu i nielitościwym słudze czytana jest przez nas od czasu do czasu, lecz potrzebujemy jej codziennie. Zemsta, która brata się w przypowieści Jezusa z „brakiem litości” zakrada się do naszych serc częściej, niż przypuszczamy. Codziennie diabeł podsuwa nam pod celownik kogoś kto stanie się ofiarą naszej złośliwości. Myśli „skoro ten upomniał mnie, zwrócił uwagę, pouczył – zemszczę się na nim” albo „zwróciła uwagę memu dziecku, to na najbliższej wywiadówce zemszczę się na niej wytykając jej niedoskonałości pedagogiczne” to nic innego, jak kuszenie i pierwszy krok, aby się odgryźć i komuś dopiec. Codziennie takimi podszeptami jesteśmy kuszeni. Przykłady?  Gdy jesteśmy za kierownicą, a inny kierowca zajechał nam drogę; gdy kasjerka w sklepie nie tak jak powinna nas obsłużyła; gdy w urzędzie zamiast szybko załatwić naszą sprawę urzędniczka ma przerwę na kawę. Sumienie codziennie podżera taka pokusa zemsty, to i codziennie król, bohater przypowieści, litujący się nad sługą, uwalniający go i darujący cały jego dług (zob. Mt 18, 27) powinien mieć dostęp do naszych sumień! Tym królem jest Ojciec Jezusa Chrystusa – kto Go do swego serca wpuszcza codziennie, świadomie i z zaufaniem w Jego moc, żyje nadzieją miłości przebaczającej, która chętnie odpuszcza – każdemu i w każdej sytuacji. Zemsta dzieci Bożych to znak zgorszenia! Nic gorszego, niż podsycanie w sobie gniewu „modlitwą” w duchu: „Panie, w jaki sposób chcesz, abym się zemścił?” lub „Daj mi, Boże, wytrwałość, aby moja zemsta słodko go zabolała”. Taka modlitwa chwały Bogu nie może przynosić. Taka modlitwa od Boga oddala. Taka modlitwa na pewno nie w Bogu ma swoje źródło!

W Psalmie 103 czytamy, że Pan leczy wszystkie choroby i nasze życie ratuje od zguby (Ps 103, 3). Zemsta jest obrzydliwą chorobą i prowadzi ku zgubie („Pan kazał wydać go katom”, zob. Mt 18, 34). Jeśli nawet trudno jest Ci otworzyć codziennie Ewangelię na stronie z przypowieścią o miłosiernym królu, to świadomie módl się słowami prośby o odpuszczenie win swoim winowajcom. To jest jak codzienna porcja wysokokalorycznej diety, ale nie gorzkiej zemsty, tylko słodkiego miłosierdzia.